Dziś będzie bardziej krajoznawczo niż kulinarnie 🙂 Palmanova, położna w regionie Friuli-Wenecja Julijska, w prowincji Udine, to miejscowość znana głównie ze swojego centrum „Palmanova Outlet Village”, znajdującego się pod miastem. Mało kto odwiedza samo miasteczko w celach typowo turystycznych. Postanowiliśmy jednak, że zajedziemy tam wracając z tegorocznego urlopu, żeby przekonać się, co określenie „idealne” ma wspólnego z rzeczywistością.
Skąd wzięło się określenie: miasto idealne?
Kiedy Wenecjanie w XVI w. zlecili zaprojektowanie miasta znanemu wówczas architektowi: Vincenzo Scamozziemu, miało ono powstać na planie gwiazdy i stanowić fortyfikację nie do zdobycia. Czasy były niespokojne i zależało im na bastionie, który byłby w stanie oprzeć się każdemu potencjalnemu najeźdźcy. Do budowy miasta został ponoć zaproszony sam mistrz Da Vinci, wiadomo jednak, że jego udziału w tym procesie nie odnotowano. Pod kątem strategicznym zatem wzniesiono podwójne mury, wały, fosy oraz dziewięć potężnych bastionów. Liczbę bastionów i długość boków ustalano na podstawie zasięgu ówczesnych dział. Miasto miało być bardzo symetryczne, miłośnicy symboli z łatwością odnajdą w nim wiele nawiązań do cyfry: 3 (trzy bramy miejskie, 6-kątny plac główny (Piazza Grande), 9 bastionów , 9 ravelinów, 9 lunet i 18 ulic rozchodzących się promieniście od placu centralnego. Każda z ulic ma tę sama szerokość. Wystarczy spojrzeć na miasto z góry, żeby z łatwością tę symetrię dostrzec. Wygląda jak płatek śniegu, prawda?
Czy tylko z góry?
Bez wahania mówimy, że nie tylko z góry warto Palmanovę obejrzeć, Wjechać do miasta można przez jedną z trzech bram odpowiadającym nazwom miast w kierunku których prowadzą:
1. Porta Udine
2. Porta Cividale
3. Porta Aquilela.
Bramy stanowią element fortyfikacji a dzięki równoległemu położeniu w 3 z 9 “ramionach” gwiazdy, dość łatwo mogły bronić się nawzajem. Wszystkie bramy zachowały praktycznie nienaruszoną oryginalną strukturę i do dziś są jedynymi dojazdami do historycznego centrum.
Po wjeździe do miasta najlepiej zostawić auto na jednej z ulic- może być całkiem przypadkowej – i pieszo wyruszyć przed siebie – trudno nie dotrzeć do Piazza Grande i trudno tu zabłądzić. Wszystkie drogi bowiem prowadzą do…. centrum:) Od placu odchodzi 6 jednakowych ulic: trzy z nich prowadzą do bram, a trzy pozostałe do murów obronnych. Przy wejściach w uliczki stoją posągi generalnych administratorów miasta. Próżno jednak szukać ich nazwisk, bowiem wenecki senat nakazał usunięcie inskrypcji i herbów aby uniknąć “kultu jednostki”.
Na Piazza Grande trudno nie dostrzec monumentalnej, barokowej Katedry o białych ścianach i przysadzistą dzwonnicą, widoczną nawet spoza murów miasta.
Piazza Grande to równiez siedziba Loży Wielkiej Gwardii (Loggia Gran Guardia) wraz z przylegającym do niej Pałacem Nadinspektoratu (Palazzo del Provveditore). Właśnie ze względu na to, jak narodziło się to miasto, wiele z obecnych tu zabytków jest związanych z fortecą i żołnierzami. I tutaj Loggia Gran Guardii mieściła strażnika, który pilnował placu i bronił nadinspektora mieszczącego się w sąsiednim budynku. Na zdjęciu poniżej oba budynki są zasłonięte rusztowaniem, ale zwróćcie uwagę na sztandar- na który mieszkańcy mówią pieszczotliwie :Mario.
A co, jeśli nie jestem tylko przejazdem?
Wtedy masz możliwość zatopienia się w historii i magii tego miejsca bez reszty. Palmanova, miasto idealne, jest najczęściej pozbawione typowych dla popularnych miejsc tłumów, sprawia wrażenie lekko sennego. Jakby czas stanął tu w miejscu. Możesz pospacerować po zewnętrznych fortyfikacjach. Dostępnych jest kilka wariantów czasowych, jest też ścieżka dla rowerów. Miłośników historii odsyłamy do Parco Storico dei Bastioni, gdzie część obwarowań można zwiedzić w podziemnych korytarzach.
Gdzie zjem?
Palmanova ugości Cię popularną tu szynką San Daniele, lokalnym serem wędzonym i owocami morza z pobliskiej laguny Grado. Szukając lokalu pod kątem obiadu zapytaliśmy trip advisora, który pokierował nas do : Ristorante al Gambero. Na miejscu ta okazała się być również pizzerią. Na szczęście, bo dzieciaki domagały się pizzy. Skosztowaliśmy zestawu przystawek rybnych na ciepło i zimno, gnocchi nadziewane serem w sosie San Daniele- i to danie było naszym zdaniem super. Spróbowaliśmy też makaronu z owocami morza a na deser ciastko dnia, które okazało się być jakimś gotowcem z Amalfi:) Pizza była spoko, ale Wlosi muszą się bardzo postarać żeby zrobić niedobrą pizzę. Ogólnie wystawiliśmy temu miejscu czwórkę: było smacznie ale nie powaliło. Natomiast ogromny plus za typową włoską, małomiasteczkową atmosferę. Zjedliśmy bez pośpiechu, przy muzyczce, gawędząc z lokalesami, bo byliśmy tam jedynymi turystami.
A więc Palmanova to miasto idealne, czy może jednak nie?
Jeśli za kryterium wziąć spełnienie oczekiwań Wenecjan przy jego projektowaniu to na pewno nie. Plan na miasto nie do zdobycia niestety kilka razy w historii się nie powiódł. Miasteczko przechodziło z rąk do rąk (Francuzi, Austriacy) dopiero w roku 1866 na dobre odzyskane przez Włochów.
W roku 2017 Palmanova, miasto idealne, została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Ale nadal pozostaje miasteczkiem traktowanym przez turystów “po macoszemu”. Bardziej kojarzy się z outletowym centrum handlowym, niż z miastem -gwiazdą. A szkoda, bo miejsce zdecydowanie warte jest odwiedzenia.